czwartek, 31 grudnia 2015

Moi Drodzy.
W nadchodzącym roku życzę Wam samych radosnych chwil, dużo śmiechu i zdrowia, ciepła, pysznej kawy, spotkań z interesującymi ludźmi, książek najciekawszych na świecie, muzyki miłej dla ucha, filmów, o których nie da się zapomnieć i dużo, dużo miłości.


Szampańskiej zabawy i do następnego wpisu już w 2016 roku.


wtorek, 22 grudnia 2015

Bileciki do prezentów.






Podczas pracy nad nimi najwięcej frajdy sprawiało mi oblepianie sztucznym śniegiem zebranych podczas spaceru gałązek. Chociaż dla mnie to bardziej lód niż śnieg.

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Produkcja kartek i domków.

Kartki i domki zrobiłam z myślą o bliskich oraz na dwa kiermasze. Kilka prac przekazałam do gimnazjum, o tym pisałam wcześniej, a pozostałe kartki i domki postanowiłam sprzedać na pchlim targu, a zebrane pieniądze przekazać na zwierzęta ze schroniska w moim mieście. Udało się. Zebrane pieniądze zostały wrzucone do puszki, a dla nas wystarczyło na kawę i herbatę. W tym miejscu dziękuję wszystkim, którzy odwiedzili stoisko i kupili moje prace. 

Kartki.
Domki. 
Domki to nie jest mój autorski pomysł. Dziękuję UHK, że mogłam z niego skorzystać.
Jutro pokażę bileciki do prezentów. 
A to ja i mój skromny stół.
Dziękuję za odwiedziny i komentarze. To miłe, że przed świętami macie chwilę, żeby tutaj ze mną pobyć.
 

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Kartki świąteczne

Kartki w tradycyjnych świątecznych kolorach. Zostaną wysłane lub sprzedane na kiermaszu charytatywnym. Mam nadzieję, że będą się podobały.


Pracę wysyłam na wyzwanie czerwony + zielony +srebro lub złoto. U mnie jest srebro.


Zostało jeszcze kilka kartek. Zapraszam.




 
Miło mi, że do mnie zaglądacie. Trudno tak wrócić "po latach". Jaśminowasia.

niedziela, 13 grudnia 2015

Dalej w świątecznym klimacie

To jedna z moich ulubionych kartek. Jest wykonana w nietypowych, jak na święta kolorach. Może dlatego ma swój urok.

  
Drewniane dodatki, papier z nadrukiem drewna, lak i trochę sznurka. Kartkę wrzucam na wyzwanie.

Jutro na blogu wystąpią w roli głównej kartki w tradycyjnych kolorach. Zapraszam. Jaśminowasia.


sobota, 12 grudnia 2015

Kartka świateczna

Ostatnio zrobiłam trochę kartek. Kilka z nich wyślę, a pozostałe stworzyłam, by wspomóc kiermasz, z którego dochód będzie przeznaczony na kamizelkę drenażową. Ciszę się, że chociaż w taki sposób mogę pomóc. Przy okazji jedną z kartek wrzucam na wyzwanie z brokatem. Zapomniałam, jaka to frajda brać udział w takich wyzwaniach.



Do następnego wpisu. Jaśminowasia.

piątek, 27 listopada 2015

Vintage i rdza

Kto pamięta moją przygodę ze scrapbookingiem ten wie, że najczęściej wybierałam prace w stylu vintage. Do teraz lubię przetarcia, tuszowanie, stare elementy i koronki. 
Po długiej przerwie zrobiłam pracę wykorzystując zdjęcie kupione na targu staroci, metalowe elementy i wspaniałe papiery Tima Holtza. To co. Miłego oglądania.


Jeśli macie ochotę, napiszcie o czym chcielibyście poczytać na blogu. Jestem bardzo ciekawa. Pozdrawiam. Jaśminowasia.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Monday favorites i lody bananowo-kawowe

Lubię mieć jasno w domu. Uwielbiam duże okna. Cieszę się, jak jest biało, czysto i świeżo. Wtedy jest najlepiej.
Zapraszam na kilka inspiracji. Ale pięknie.



Niedawno miałam ogromną ochotę na lody. Niestety nie wszystkie mogę jeść. Muszę pilnować, żeby nie miały laktozy i były bez glutenu. Dodam, że najbardziej lubię te o smaku kawowym. Przypomniałam sobie, że kiedyś słyszałam o lodach z bananów i masła orzechowego, więc szybciutko sobie ukręciłam ten smakołyk. Banany miałam za "młode", lepsze będą te bardziej miękkie. Oto jak je zrobiłam. 
Dwa banany pokroiłam na krążki i włożyłam do zamrażarki na 3 godziny. Po tym czasie włożyłam je do blendera, dodałam łyżkę masła orzechowego, szczyptę cynamonu i trochę większą szczyptę kawy rozpuszczalnej. Wymieszałam, przełożyłam do filiżanki i już gotowe. Idealnym uzupełnieniem był wafelek bezglutenowy, prezent z warsztatów kulinarnych, o których ostatnio pisałam. Jeśli Was przyciśnie i zapragniecie lodów, to ten przepis ratuje życie.



Robicie sami lody w domu, a może sorbety? Czy biegniecie do sklepu? 
 

czwartek, 9 lipca 2015

O warsztatach bezglutenowych

W ostatniej chwili przeczytałam na fb o kulinarnych warsztatach bezglutenowych. Kiedy zobaczyłam, że odbędą się za kilka godzin w Katowicach, pomyślałam, a co tam, jadę. Uwierzcie, że to było wyjście ze strefy komfortu. Z jednej strony bardzo chciałam tam być, ale moja nieśmiałość dawała o sobie znać. Dodatkowo gotowanie na forum, to było coś nowego i na samą myśl o tym szybciej biło mi serce. 
Pojechaliśmy we dwoje. Warsztaty odbywały się w Katowicach w szkole gastronomicznej. Pierwszy raz byłam w takiej sali. Przygotowane stanowiska, kuchenki. Brakowało tylko porządnego zegara, bo w kącie był jeden, zbyt mały, jak na taką przestrzeń. Przeraziłam się i pomyślałam, że będąc uczennicą nie potrafiłabym gotować w tłumie i to na oceny. Nie ukrywam, że miejsce nauczyciela było dla mnie najbardziej swojskie i to tam najchętniej  przebywałabym.
Warsztaty prowadziła wspaniała Bezglutenowa mama czyli Marta. Na miejsce dojechaliśmy później, z powodu zagubienia w przestrzeni. Nam przypadł do zrobienia domowy makaron. Pierwszy raz  go robiłam, zazwyczaj dla siebie kupuję, bo tylko ja jestem chora na celiakię. Z każdą minutą napięcie spadało i śmiałam się cały czas. Nasz makaron był potrzebny do domowego rosołu, który pyrkał na małym ogniu. Ostatecznie rosół zmienił się w pomidorową. Na koniec po posprzątaniu stanowiska, odbyła się degustacja. Dań było mnóstwo, wytrawnych i słodkich, zimnych i gorących, pysznych! Następnym razem nie będę się zastanawiała, pojadę. Polecam bardzo. Zawsze można nauczyć się czegoś nowego, porozmawiać z innymi, którzy są w podobnej sytuacji, no i spotkać Martę.



Nie miałam czasu na robienie zdjęć. Pracowaliśmy i to było super. Na koniec okazało się, że szkoła nie jest położona w najciekawszej dzielnicy. Podczas, gdy my wycieraliśmy pot z czoła podczas pracy, ktoś ukradł nam kołpaki z samochodu. Czasami nie lubię niespodzianek.

środa, 11 marca 2015

Trzy sposoby na... WB3

Witam w kolejnym dniu wyzwania. Wczorajszy post i DIY ominęłam, ale któregoś dnia to nadrobię. Dzisiaj napiszę, jaki są moje sposoby na to, by w domu, mieszkaniu było "ciepło" i z klimatem. 

1. Lubię oświetlenie punktowe, więc u mnie w domu obowiązkowe są lampy podłogowe, stolikowe, które zapalam w parach, albo pojedynczo. Dodatkowo rolę ocieplacza pełnią latarnie, świeczniki, świece. W pokojach, przedpokoju, kuchni, w łazience znajdziecie u mnie światło świec.
2. W salonie mam prostą brązową szafę i mocny wąski regał, białą komodę z ikei, komódkę z wiklinowymi koszami, prosty biały stół z krzesłami, "wygięty" fotel, zwykłą kanapę w piaskowym kolorze, śmieszny plastikowy stoliczek na trzech nogach (ikea), różne lampy, w tym nowa- lampa widmo ;-). Myślę, że ta zbieranina robi odpowiedni klimat. Ozdoby kupuję w galeriach internetowych oraz na targu staroci, z naciskiem na starocie. Jest domowo, nie katalogowo. Ja to lubię.
3. Zapach w domu. Lubię jak pachnie przyprawami korzennymi lub bawełną. Nawet w łazience pali się kominek z woskiem zapachowym.
Mogę pisać dalej i dalej... Wybrałam to, co teraz wpadło mi do głowy. Jeśli macie ochotę zobaczyć więcej zdjęć mojego domu, to zapraszam na mój instagram, gdzie figuruję jako czasami.
Na zakończenie przekwitła prymulka i lampka widmo z mojego salonu.


Do następnego wpisu.

wtorek, 10 marca 2015

Moje plany na wiosnę WB1

Długo mnie tutaj nie było. Przerwa jest spowodowana moimi problemami zdrowotnymi, o których nie chcę na razie pisać. Witam z opóźnieniem w blogowym wyzwaniu autorstwa Uli.
Tematem wyzwania są moje plany na wiosnę. W pierwszej chwili pomyślałam sobie, że ja nie mam planów. Ściągnięcie z pleców grubej kurtki spowodowało u mnie już taki wysiłek, że na kreatywność zabrakło sił. Ale jak się dłużej zastanowiłam, co ja bym chciała zmienić, zamienić, dołożyć, odebrać, to okazało się, że plany są.


Zatem.
1. Pikniki- mam ogromną ochotę organizować je, nacieszyć się wspólnym czasem, zabawą, jedzeniem, przyrodą (kolejność przypadkowa).
2. Nauczyć się robić na szydełku kwiatki, aby potem zrobić z nich girlandę- pierwszy krok za mną, kupiłam miętową włóczkę i wygrzebałam z zapasów włóczkowo- drucianych szydełko.
3. Kupić porządne okulary przeciwsłoneczne.
Do następnego wpisu.

czwartek, 22 stycznia 2015

Talent

Witam w czwartek, w kolejnym dniu wyzwania blogowego. Mój talent.
 Lubię lepić, kleić, wyszywać, robić na drutach, malować. Uważam, że w tej dziedzinie posiadam duże zdolności, po prostu mam talent i już. Kilka moich prac można pooglądać tutaj. Ale ja pokażę Wam coś innego. Sam pomysł nie jest mój, ale pokombinowałam po swojemu i oddałam potem w dobre ręce. Przedstawiam zatem sewing kit.




  
W środku znajdują się: nici, cekiny, guziki, mulina, koronka, mini agrafki, metr, naparstek, szpilki, igły, poduszeczka. Wszystko zamknięte w słoiku i ozdobione. W kolorze srebrnym, białym, czerwonym, ponieważ były to świąteczne upominki.

Dziękuję za komentarze pod wczorajszym postem. Miło jest przeczytać, że ktoś posiada podobną lub tą samą cechę, a jeszcze, jak tych podobieństw jest więcej to jest jakoś tak radośniej. 
Zapraszam jutro.


środa, 21 stycznia 2015

5 rzeczy, które w sobie doceniam

Witam w trzecim dniu wyzwania blogowego. Bardzo dziękuję za odwiedziny, a przede wszystkim za komentarze pod ostatnim postem. Moje kuchenne ręczniki pewnie teraz rozpiera duma. 
Dzisiejsze zadanie polega na tym, aby się trochę odsłonić, pochwalić tym, co w nas dobre. Świetnie to Ula wymyśliła. Gotowi?

1. Potrafię dochować tajemnic i jestem z tego bardzo dumna. Nie puszczam dalej informacji. Można mi zaufać.

2. Jestem wrażliwa. Myślę, że większość zaglądających tutaj może tak o sobie powiedzieć, więc nie rozwijam tego dalej.

3. Jestem dobrym obserwatorem. Łącze fakty, szybko diagnozuję, zauważam drobiazgi. To bardzo pomaga mi w pracy.

4. Cieszę się drobiazgami, celebruję chwile. Nie było to łatwe i nie mam tak od zawsze. Nad tym trzeba pracować. Czasami trzeba zachorować, aby docenić te małe rzeczy. Niestety...

5. Ciągle się rozwijam. Ogromnie się cieszę, że nie stoję w miejscu. Ostatnimi czasy nabrałam rozpędu.





A jutro będę artystką.


wtorek, 20 stycznia 2015

Osobista kolekcja

Witam w kolejnym dniu wyzwania blogowego. Dzisiaj należy podzielić się zdjęciem osobistej kolekcji. Bardzo lubię te wyzwania, bo angażują umysł i serce. Zanim podzielę się swoją osobista kolekcją, napiszę kilka słów o rozmowie, którą odbyłam ze swoim dzieckiem (rozmowa ta nawiązuje do tematu wyzwania). Wczoraj moja córka wróciła z Zakopanego. Rozmawiałyśmy, ona dzieliła się wrażeniami, a ja zadawałam tysiąc pytań. Potem przyszła kolej na mnie. Opowiadałam o wyzwaniu, jakie fajne są tematy w tym miesiącu.

Ja: pokażę na blogu zdjęcie tego, co kolekcjonuję. Nie wiem co wybrać,  może książki od Mimi i Zorkiego?
Martyna: Mamo, ty kolekcjonujesz choroby!
Ja: nic, cisza i głupia mina...

Pokażę Wam moje kuchenne ściereczki- ręczniki. Miłość odkryta niedawno. W sklepach internetowych są  różne, piękne, kolorowe, czarno- białe, z napisami, kwiatami... Ale ja najbardziej lubię przed zakupem pomacać ściereczkę (ręcznik kuchenny), bo wtedy wiem, czy się polubimy. Te w mojej kolekcji nie są wymyślne, ale miękkie. Stoją w kuchni wiklinowym koszyku.




Do jutra. 

Mam jeszcze "nowy zachwyt", są to zaparzacze do herbaty, chyba będzie kolekcja ;-)

poniedziałek, 19 stycznia 2015

10 ulubionych...

czyli mój udział w kolejnym wyzwaniu blogowym Uli.

Długo się zastanawiałam o czym napisać, bo mam tak dużo takich list, że trudno było mi wybrać. Ulubione filmy, wspomnienia, miejsca, książki, potrawy. Mogę tak długo wymieniać. Ale już wiem, o czym chcę napisać, o ulubionych zapachach. Kolejność jest przypadkowa.

1. Zapach pieczonego chleba.
2. Zapach polskiego morza.
3. Zapach czarnej kawy.
4. Zapach mojego R.
5. Zapach włosów mojej córki.
6. Zapach lasu.
7. Zapach wieczornego spaceru w mieście.
8. Zapach korzennych przypraw.
9. Zapach Kenzo L'Eau par Kenzo Woman.
10. Zapach mojego domu.

Zmykam poczytać, co lubią inni. Do jutra.

wtorek, 6 stycznia 2015

Jak przetrwać zimę

Dawniej nie było to dla mnie łatwe , myślę, że nadal trochę nie jest, ale... W tym roku postanowiłam to zmienić. Zazwyczaj czekałam na wiosnę. Święta już były, Nowy Rok przywitany, to teraz tylko pozostało czekać na ciepłe dni, śpiew ptaków, itd. Nawet w internetowej przestrzeni spotkałam się ze słowami "byle do wiosny". Ale to dopiero początek stycznia. Wiem, że przed nami pewnie trochę dni bez śniegu, ale za to z błotem, blue monday pod koniec miesiąca, więcej nie wymieniam. Dla mnie to jeszcze nie czas na dużo zieleni w domu, chcę nacieszyć się zimą, nawet jeśli będzie trochę szara (pogoda) i w mieście. Zrobiłam listę- jak przetrwać zimę. Okazała się całkiem fajna. Jest klimatycznie, biało, ciepło, domowo i pachnąco. Może i Wy spróbujecie?  A może dla Was to normalne i tak celebrujecie ten czas od dawna? Bardzo jestem ciekawa.

 zdjęcie pochodzi z tej strony

Do następnego wpisu.
 Mam nadzieję, że napiszecie w komentarzach, jak to u Was jest z tą zimą.

piątek, 2 stycznia 2015

Lubię

ten czas. Początek roku. Przed nami tyle możliwości. Trzeba tylko chcieć i nie bać się, bo samo czekanie niczego nie zmieni. Ja nie mam dużo postanowień noworocznych, ale wiem, co będę robiła w 2015 roku (i dłużej). Będę celebrowała małe rzeczy, przyjemności, chwile. Tylko czasami mi się to udaje, a czasami to zdecydowanie za mało. Celebruję więc... I Was do tego zachęcam.



Dziękuję za odwiedziny i komentarze.
Do zobaczenia. Idę na pyszną kawę.