Zaczynam od najzwyklejszej. Dostałam jedną, od mamy, przypadkiem. Pozostałe nadal u niej mieszkają.
Ja mam jedną.
Dzisiaj postanowiłam umilić sobie poranek. Kawa czekoladowa, ale żużel, plujka, itd... Dwa pieniczki, pachnące, lukrowane, białe...Wkładam serducho we wszystko. Serce to moje słowo na ten rok.
A teraz filiżanka, kawa i pierniczki w roli głównej.
Miłego dnia
picie kawy w takiej filiżance jest takie ... magiczne. Ja tylko w kubku, zwyczajnym, Ikeowym ...
OdpowiedzUsuńmiód na moje SERCE
OdpowiedzUsuńuwielbiam filiżanki, mam w zanadrzu tez post filiżankowo/czekoladowy :P
az mi przyszło do głowy,żeby założyć grupę fircykową fanek filiżanek :P co Ty na to kochana:]
Anita, też miałam taki pomysł na grupę! Bierz i zakładaj!:) A czarna kawa w białej filiżance to coś najpiękniejszego, jeszcze z lukrowanymi pierniczkami, och!
OdpowiedzUsuńpiękna opowieść:)ja też mam trochę filiżanek,ale kawa najczęściej w kubku gości
OdpowiedzUsuńbuziole posyłam:*
mrrrr
OdpowiedzUsuńZakładajcie, ja też dołączę :D Zbieram je sobie powolutku. I choć na co dzień pijam kawę w wiaderkach ;) to jednak w filiżance smakuje o niebo lepiej.
OdpowiedzUsuńI bezy...aaaa!
Kiedy zamieszkałam poza domem rodzinnym marzyłam m.in. o tym, żeby kiedyś mieć komplet 12 filiżanek ;). W prezencie "parapetówkowym" dostałam od różnych/nie znających się osób właśnie takie zwykłe białe filiżanki, na moje oko takie jak ta ze zdjęcia ;). Każdy komplet liczył 6 sztuk, więc marzenie się spełniło. Przy najzwyklejszych rzeczach zdarzają się często różne niezwykłe historie.
OdpowiedzUsuńUrocza kompozycja. Ja też lubię wybrać sobie filiżankę lub kubek z namysłem, ułożyć ładnie ciasteczka/czekoladki/cukierki.. inaczej smakuje, inaczej nastraja, niż pite z naczynia "pierwszego z brzegu" zagryzanymi ciastkami prosto z szafki :)
OdpowiedzUsuńTy już wiesz co ja o tych pierniczkach sądzę aahaha
OdpowiedzUsuń;**
ściskam!