Dzisiaj chwila na smutki. Przedstawię Wam mój wczorajszy dzień.
5.30 pobudka, szykowanie siebie i dziecka
6.30 wyjazd do pracy
7.00-12.30 praca z 5-latkami
12.30-15.00 praca z 4-latkami
15.10 wyjazd z pracy pod szkołę po dziecko
15.30 wbiegamy do mieszkania, karmię siebie i dziecko
15.45 wyjazd na warsztaty
16.00-20.00 warsztaty
20.10 zakupy
21.00 w końcu w domu, a tam pobojowisko, zlew pełny, pranie czeka, dziecko stęsknione.
Dzisiaj
6.30 pobudka, szykowanie dziecka i siebie
7.30 wyjazd
8.00-12.00 praca w prywatnym przedszkolu z 3-latkami
12.15 wizyta w sklepie bezglutenowym, odbiór zamówionego chleba
12.30 odbiór rtg stopy Martynki
13.00-16.00 praca w moim przedszkolu z 5-latkami
16.15 szybko po dziecko do domu i do lekarza ortopedy
17.00 po zakupach w domu
Jestem zmęczona. Muszę dorabiać, żeby żyć. Dziecko ma problemy ze stopą, żeby nie czekać długo, trzeba iść prywatnie do lekarza, kupić wkładki. Ogólny koszt: 2 wizyty, jedno rtg, 2 pary wkładek=450 zł. Hmm.
Taki to listopad.
Na poprawę nastroju kilka zdjęć z mojego ukochanego miejsca w Krakowie.
Widać mnie w szybie. Trochę mi lepiej, jak się "wypisałam". Ściskam mocno zaglądających.
Przytulam, myślę, jestem.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia cudowne! Powiem Ci, że w dwójeczce będzie to podwórko ;-) Cieszysz się?
Duże buziaki :*
Bardzo się cieszę, bardzo i ściskam z całej siły :*
Usuńkochana, przytulam, skontaktuję się z toba
OdpowiedzUsuńściskam Asiu, też mam taki pęd i też sama :*
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem.. i ściskam! My baby jesteśmy silne i radę damy.
OdpowiedzUsuńAsiu ciężkie życie w naszej Polsce...
OdpowiedzUsuńczas ucieka przez palce i to zmęczenie...
trzymaj się! zdjęcia piękne
na poprawę nastroju zapraszam do udziału w konkursie u siebie!:***
bidulko- niestety życie jako podwójny rodzic to głównie ciężka orka (jak ja rozumiem teraz moją Mamę)
OdpowiedzUsuńale proszę nie załamuj się- Twoja Córka zawsze będzie to cenić (nawet jeśli teraz się tak nie wydaje)
przesyłam energię wspierającą :*
p.s. nie byłam tam w Krakowie, fajnie by było kiedyś razem co ? :]
Przepiękne, niezwykle klimatyczne zdjęcia. Skradły moje serce.
OdpowiedzUsuńCo do życia. Jakoś wszystkim chyba niewesoło ostatnio. Wszyscy odczuwamy kryzys, na który nakładają się kłopoty zdrowotne i osobiste. Wiele ludzi i zwierząt odchodzi. Dla mnie - bardzo ciężki rok. Ale wierzę, może naiwnie, że będzie lepiej i że po nocy zawsze przychodzi dzień. Przytulam...
buziaki dla Was, dziękuję za wsparcie
OdpowiedzUsuńNiech się w końcu odmieni na lepsze, wypadałoby...
OdpowiedzUsuńŚciskam ciepło :*
żeby tak troszkę poprawić Twoje samopoczucie podam Ci mój codzienny plan dnia:
OdpowiedzUsuń04.20-04.30 pobudka
04.50-05.15 zmywanie naczyń (wieczorem nie mogę bo by nie starczyło wszystkim wody na kąpiel)
05-15.05.30 przygotowywanie śniadania sobie i trójce dzieci (w tym czasie mąż robi kanapki do pracy sobie, sonowi i mi)
05.30-06.00 śniadanie dzieci ja w tym czasie podgryzam swoje śniadanie, przygotowuję dzieciom ubrania do nałożenia, przygotowuję synowi do szkoły sok w dwóch butelkach.
06.20-06.30 wyjeżdżamy samochodem z domu (dobrze, że już nie autobusem i nie z wózkiem z bliźniakami w środku, bo tak wcześniej było...)
w tym czasie zawożę z Mikołajem bliźniaki do przedszkola a później jadę z Mikim do szkoły, gdzie go zostawiam.
od 07.00 do 15.00 jestem w pracy...
o 15.15 odbiór Mikołaja ze szkoły
o 05.30 odbiór bliźniaków z przedszkola
po odebraniu dzieci zajeżdżamy po najpotrzebniejsze zakupy...
w domu jesteśmy gdzieś o 16.00-16.10
podgrzanie obiadu (o ile jest zupa lub jakaś zapiekanka, jak nie to gotowanie obiadu)
w okolicach 17tej zjadamy obiad
w międzyczasie też Mikołaj odrabia lekcje a ja zaglądam czy dobrze...
bardzo często odrabianie kończy się o godz. 19tej...
kąpiel dzieci (najczęściej szybki prysznic)
przygotowanie dzieciom kolacji i jej zjadanie (najczęściej w trakcie dobranocki na "jedynce")
19.30 dzieci myją zęby i idą do łóżek... czytam im bajkę
20.05-20.15 zasypiają...
wtedy mogę i ja zjeść kolację i chwilę odpocząć... najczęściej gdy przysiądę od razu zasypiam na siedząco i w opakowaniu...
Jak widzisz też mam niewesoło... też jestem zmęczona... dlatego kocham weekendy i nie mam ochoty w weekendy gdziekolwiek się ruszać...
ale muszę, choćby na basen (mąż zapisał Mikołaja na naukę pływania a tylko ja mam prawo jazdy :(... lekcje pływania są w soboty i niedziele na godzinę 10.00
ech życie...
Asiu, robisz piękne zdjecia. A ja głupia myślałam, że tylko kartki ;o) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń